Krótko po publikacji porównania najnowszego Maka mini w najsłabszej wersji z modelem ubiegłorocznym w najmocniejszej konfiguracji (co okazało się nie być tak głupim pomysłem, jakim się wydaje) otrzymałem mail kończący się słowami:
[INDENT]Jeśli chciałbyś zrobić podobne porównanie, ale do modelu i7 - służę komputerem testowym.[/INDENT]

Jak nietrudno się domyślić, byłem zainteresowany. Dwa dni później na moim biurku znalazł się więc Mac mini z i7 2.3 GHz i 16 GB pamięci RAM.

Tym, którzy sądzą, że to konfiguracja podobna do tej z mojego mini zaznaczę, że podstawową różnicą między modelem 2012 a 2011 jest fakt, że procesor i7 w nowszym jest czterordzeniowy (w modelu 2011 był dwurdzeniowy). Głównym założeniem tego testu jest właśnie sprawdzenie na ile znacząca jest ta różnica w praktyce.

Wydajność

Z racji faktu, że pozostałe zmiany (jak USB 3.0 czy kwestia słabszej karty graficznej) zostały omówione w poprzednim tekście, od razu przeszedłem do testów wydajności.

Jak się okaże w dalszej części tekstu, do dyspozycji miałem ten komputer zarówno w wersji z fabrycznym twardym dyskiem, jak i z SSD ( Samsung 830), na części wykresów – tych, których rezultaty różniły się znacząco – przedstawione są więc obie pozycje.

Na początek trochę testów teoretycznych – Cinebench:

Pierwszy wykres zapowiada ponad dwukrotnie szybszy procesor, drugi – tylko o 7,5% słabszą kartę graficzną (piszę „tylko”, bo rokowania były znacznie gorsze).

Kolejny teoretyczny – Geekbench:

Dla przypomnienia; mój mini osiągnął w tym teście 7259 punktów, a model 2012 w wersji z i5 2.5 GHz – 6820.

Następnie przyszła pora na testy bardziej praktyczne – Permute i konwersja 1,5-godzinnego materiału wideo w 720p do formatu Apple TV 3 generacji:

Potem Handbrake i konwersja wideo w 1080p i 720p do formatu/wielkości iPhone'a i iPada:

I – standardowo – Lightroom i operacje importu oraz eksportu zestawu 128 plików RAW. Dla tych, którzy po raz pierwszy spotykają się z takim testem, dodam, że oznaczenia TIFF/2 czy TIFF/4 to operacje podzielone na dwa lub cztery procesy (odpowiednio po 64 lub 32 pliki) – po więcej odsyłam do osobnego artykułu na ten temat.

Małe podsumowanie dla tych, którym nie chce się analizować powyższych wykresów – nowy mini jest średnio 2,07x szybszy niż poprzedni model w zakresie konwersji wideo i średnio 1,74x szybszy przy imporcie/eksporcie fotografii w Lightroom.

Głośność

W poprzednim tekście zachwycałem się nowym mini z procesorem i5 głównie dlatego, że był całkowicie bezgłośny. W komentarzach pojawiły się głosy, że z i7 nie jest już tak dobrze.

Zdrowy rozsądek zabrania mi jednak napisać, że jest źle – w maleńkiej obudowie zamknięto czterordzeniowy, szalenie wydajny procesor – fizycznie niemożliwe jest, żeby ów się nie grzał, a tym samym, żeby nie włączał się wentylator. Daleki jestem więc narzekań – cały ten akapit jest jedynie obserwacją i zaznaczeniem faktu.

Wentylator w Maku mini 2012 z procesorem i7 aktywuje się i brzmi (hałasuje) niemal dokładnie tak samo jak ten z modelu 2011. Przy pełnym obciążeniu wszystkich rdzeni w trakcie pierwszych 60-90 sekund obraca się z prędkością 1800 obrotów na minutę (czyli taką samą, jak bez obciążenia), przez kolejne 3 minuty stopniowo wzrasta do ok. 5000 obrotów, będąc słyszalny od ok. 2700 i głośnym powyżej 3500 obrotów.

Co dziwne, po osiągnięciu maksymalnej prędkości z reguły wentylator zwalnia do wartości ok. 4800 obrotów na minutę i utrzymuje tę prędkość przez dalszą część zasobożernego procesu.

Istnieje jednak pewna znacząca różnica w kwestii hałasu generowanego przez oba komputery – jest nią ilość rdzeni. Wciąż istnieje bowiem wiele aplikacji, które nie potrafią wykorzystać pełnego potencjału zarówno kilku rdzeni, jak i rdzeni wirtualnych. W nomenklaturze systemowego Activity Monitor, proces uruchomiony na komputerze z 4-rdzeniowym procesorem serii i7 (posiadającym dodatkowe cztery rdzenie wirtualne) może wykorzystać 800% CPU. Wciąż nierzadko jednak zdarza się, że dany proces wykorzystuje „tylko” 100% (więc wykorzystuje tylko jeden rdzeń), czyli w istocie – tylko 12% rzeczywistej mocy maszyny. W przypadku poprzedniego modelu było to 25%. W przypadku eksportu gotowego pliku PDF z InDesigna, screencastów ze Screenium, bez względu na długość trwania tych procesów, wentylator cały czas będzie pozostawał niesłyszalny. Nawet eksportując fotografie z Lightroom (w jednym procesie) bardzo rzadko zdarza się, żeby wentylator rozkręcił się na tyle, by było go słychać.

Z powyższego wynika tylko jeden wniosek; choć nowy i7 przy pełnym obciążeniu hałasuje tak samo jak poprzedni, to trudniej jest to pełne obciążenie osiągnąć. Podsumowując; jeśli dany proces nie wykorzystuje całego potencjału 4–rdzeniowego procesora, nowy mini jest cichszy od poprzedniego.

To jednak nie koniec dobrych wieści – jak widać na wykresach z rezultatami testów wydajności, okazuje się, że nowy mini jest średnio 2-krotnie szybszy od poprzedniego. To oznacza, że nawet jeśli dany proces wykorzystuje pełny potencjał maszyny i rozkręca wentylator do jego maksymalnych prędkości, to czas trwania tego procesu jest jednak o połowę krótszy niż w modelu poprzednim, a to oznacza, że hałas także jest o połowę krótszy.

Zaznaczając więc, że nowy mini potrafi być tak samo głośny jak poprzedni, to w praktyce jest albo cichszy albo równie głośny, lecz przez krótszy okres.

Podsumowanie

Nie mam zamiaru tego ukrywać – nowy mini mnie zachwycił. Choć wygląda tak samo (czyli równie dobrze) jak poprzedni model, to, co w nim zmieniono jest – w moim odczuciu – sporym krokiem naprzód.

Potwierdzeniem powyższych słów niech będzie leżąca właśnie obok klawiatury faktura – kupiłem opisywany model. Oszczędność czasu, jaką on ze sobą niesie, z pewnością zwróci się w niedługim czasie. A dodatkowo, poniższy widok naprawdę cieszy oczy:

Za użyczenie egzemplarza do testu dziękuję firmie BiM Service – właścicielowi sklepu kupjablko.pl